piątek, 26 grudnia 2014

Style: Christmas Gifts

Markę God Save Queens odkryłam jakiś czas temu, od dawna szukałam biustonosza bez fiszbin, składającego się z trójkątnych miseczek, z koronki lub innego materiału, miałam kiedyś jeden, uroczy z Intimissimi i był moim ulubionym, właśnie dlatego, że był jak druga skóra, nic mnie nie ciśnęło, nie uwierało. 

Kiedyś w ogóle stroniłam od noszenia biustonoszy... (auć!) poza domem oczywiście musiałam je zakładać, aby uniknąć różnych nieprzyjemnych interakcji z otoczeniem... m.in latem (pod cienką koszulką...) po powrocie do domu zawsze zdejmowałam.
Sytuacja zmieniła się, gdy urodziłam dziecko i biust stał się duży od karmienia piersią, a że karmiłam dość długo, biust też był duży... i musiałam nosić biustonosze, ciężkie, wielkie i nie wygodne... od roku już nie karmię i piersi stopniowo stawały się coraz mniejsze, a od paru miesięcy, są już takie jak przed ciążą i mogę już (hurraaa!) pozwolić sobie na coś lekkiego, niczym mgiełka :)

Takie są właśnie biustonosze Good Save Queens, prezentowany model, czyli kultowy już LACE BRA kupiłam pod koniec listopada (sobie na gwiazdkę), trochę go ponosiłam i mogę teraz podzielić się z Wami wrażeniami :D 
Co mnie najbardziej urzekło? 
że w ogóle nie czuję go na sobie, jest jak pisałam wcześniej - druga skóra, ale jednocześnie jest świetnie dopasowany i dobrze trzyma biust.
Nie jest to  co prawda efekt PUSH UP, dlatego kobietom chcącym powiększyć co nie co, zapewne się nie spodoba - jednak mi w ogóle nie chodziło o taki efekt, piersi wyglądają w nim naturalnie, to co ma być podkreślone, jest podkreślone, piekną oprawą, jaką jest właśnie ten biustonosz.

Mam ochotę na więcej, a wybór jest bardzo obszerny, ceny dość przystępne, mój kosztował 89 zł



Moje gwiazdkowe prezenty // My Christmas Gifts <3
PH - Ja/Me
A CZYM WAS OBDAROWAŁ ŚWIĘTY MIKOŁAJ?








sobota, 13 grudnia 2014

Outfits: Where did the love go?

The Seihos - Where did the love go? (feat. Vera Gottschall)


Dni pędzą tak szybko, ja pędzę tak szybko, żyję w niedoczasie. Wczoraj zdałam sobie sprawę z tego że za lekko ponad tydzień będą święta:) ja zawsze przed świętami Bożego Narodzenia trochę przewartosciowuję swoje życie, wychodzę z tego owczego pędu i zastanawiam się nad życiem, sobą... Ten rok pokazał mi wiele złych stron życia, wiele się nauczyłam. Z tego wszystkiego co przeżyłam, zdałam sobie sprawę że najważniejsze jest zdrowie i rodzina. Nigdy już nie dopuszczę do tego żeby coś innego było na pierwszym miejscu. 


Przechodząc do modowego sedna tego posta, a mianowicie mojego wymarzonego kamelowego płaszcza, (który wymarzyłam sobie juz we wrześniu ) to, ta dam!!! Jest!!!Wymarzony, wyczekany, świetnie uszyty, z wełny przez co jest naprawdę ciepły, oraz co najważniejsze DŁUGOŚĆ DOPASOWANA DO MOJEGO WZROSTU - we wszystkich innych (krótszych) po prostu czułam się jakby były na mnie za małe, za krótkie itp. Ten płaszcz to Rolls Royce wśród wszystkich moich okryć wierzchnich ;P podejrzewam że jego krój wzorowany jest na jednym z płaszczy Michaela Korsa który widziałam jakiś czas temu w Polskiej Grazii ( ale nie było podanego modelu) po prostu go uwielbiam i chodzę w nim non stop, dlatego najbliższych kilka postów będzie z nim w roli głównej:) już planuję zakup wersji czarnej (być może na wyprzedażach?) z tą długością na pewno się nie rozstanę:) 

Co do oprawy to niedawno jeszcze zapuszczałam grzywkę, czego efektem jest to co obecnie mam na głowie czyli coś w stylu Farrah Fawcett z Aniołków Charliego w bardziej spłaszczonej wersji (lol) do tego moja ukochana matowa szminka Bourjois i tworzy się to co lubię, czyli piękna klasyka<3
Muzycznie dziś spot reklamowy marki TOUS jestem nim zauroczona! Cała fabuła jest genialna! Zdjęcia są świetne. Zawsze uważałam tą markę za odrobinę infantylną ale i bardzo drogą, ( a tym samym skierowana do dojrzalszych kobiet)widać że tym spotem, chcą zainteresować ofertą młodsze pokolenia i szczerze mówiąc ja to kupuję! :D mój ulubiony moment? - Obiad u rodziców, wtedy gdy ojciec patrzy na córeczkę i widzi małą dziewczynkę, a patrząc na Willa Chitty'ego widzi starego dziadka! Super zagrane hahaha, kto nie widział polecam - ja uwielbiam śpiewać tą piosenkę z moją córeczką Alą - świetnie się przy tym bawimy:)
Miłego weekendu!


Szukam ostatnio porządnej pracy, jak tylko ją znajdę, muszę kupić laptopa, żeby być na bierząco z Waszymi blogami, bo wiem, że je troszkę zaniedbuję (nie jestem w stanie długo siedzieć przy komputerze stacjonarnym, nie mam nawet często takiej możliwości - na komputer zrzucam tylko zdjęcia i je obrabiam, reszta dzieje się na moim telefonie) dlatego moim życzeniem od Mikołaja jest nowa praca:) 












 


PH - Aleksandra Franiewska EDIT - Ja/Me

I WEAR:

Camel Coat / Kamelowy płaszcz - MANGO
Booties / Sztyblety - Topshop Destructed jeans / Zniszczone dżinsy - Gap
Jumper / Golf - F&F
Bag / Torba - Zara



środa, 3 grudnia 2014

Style: Inspirations


 Trochę inspiracji... większość z tych zdjęć już pokazywałam tutaj... jednak zdjęcia mają według mnie nie jedno życie... wszystkie które trzymam na dysku, przeglądam wiele razy, jeśli za każdym wzbudzają te same emocje - znaczy, że są świetne :) 
Niektóre zdjęcia, zwłaszcza te z grzywkami, to dowód na to, że miłość do grzywki można przeżywać wiele razy... jeszcze dwa miesiące temu moim marzeniem było pozbycie się mojej  - teraz pokochałam ją na nowo! Inspirujące!
Reszta sylwetek to uwielbiane przeze mnie Freja Beha, Kate Moss, Miranda Kerr, Karolina Kurkova, Jane Fonda i niezmiennie ...Nowy Jork <3
Z ubrań kamelowy płaszcz i botki w szpic, które wkrótce będa gwiazdami nowego outfitowego posta:)





















środa, 26 listopada 2014

Outfits: Sporty Checked

Duży szal w kratę - kojarzy mi się z klasyką gatunku, elegancją i wygodą, kiedy zobaczyłam go w jesiennej ofercie Mango zrozumiałam że to jest właśnie to, czego szukam. Ale nie zestawiłam go tak, jakbyście podejrzewali, dzis kratę ogarnęłam na sportowo, ze sneakersami, prostym swetrem i legginsami. Odkrywczo może i nie jest, ale takie ponczo z wielkiego szalika, nosiłam ostatnio kiedy temperatury nie wymagały jeszcze noszenia czapek ;)

Co do jesiennej aury - Listopad (który już się kończy) jest ponoć najgorszym miesiącem w roku... dla mnie jest nim także styczeń i luty. Na facebooku blogerki Rebel Look przeczytałam ostatnio że "Listopad jest zbiorem wszystkich poniedziałków z całego roku" - ja tłumaczę to zawsze w bardziej naukowy sposób = mniej światła = mniej serotoniny, która wydziela się, kiedy przebywamy w słonecznych miejscach, a która jest hormonem szczęścia. Dlatego chodzimy przybici, wszystko nas drażni. Niektórzy lubią sobie wtedy pójść na solarium - oczywiście jeśli macie poważne problemy z nastrojem - powinniście iść, ja jednak w trosce o swoje przyszłe zmarszczki wolę się nie narażać. Alternatywą dla "sztucznego słońca" jest SPORT! ja ostatnio pomimo że szaro i buro, pomimo że zimno i wietrznie, zakładam dwie czapki, gruby puchowy bezrękawnik i... wio na rower! Po 5 minutach energicznej jazdy mam tyle pozytywnych myśli i uśmiech na twarzy za free :) (a dzieje się tak, że podczas wysiłku fizycznego także wydzielają sie endorfiny - hormony szczęścia, one potrafią nastroić pozytywnie do życia każdego smutasa ;) 



Jeśli sport to dla Was za mało żeby poprawić sobie nastrój, spróbujcie słuchać muzyki, jest udowodnione naukowo że muzykoterapia pomaga w zwalczaniu depresji oraz działa odstresowująco :) dlatego dziś podsyłam Wam mój ukochany utworek Basement Jaxx z ich prastarego albumu Kish Kash (2003!!!) _ If I Ever Recover_ jest tak absolutnie melancholijny, trochę smutny, ale piękny. Pamiętam jak słuchałam go w jesienne wieczory będąc w LO - z przyjemnością wracam do tamtych czasów - jestem bardzo sentymentalną osobą, muzyka, która towarzyszy mi zawsze w codziennym życiu, jest często dla mnie takim wehikułem czasu, dane piosenki kojarzę z danymi okresami w moim życiu, później gdy chcę wrócić myślami do tamtych chwil włączam piosenkę - i już tam jestem :) to takie piękne i niezwykłe zarazem :)

PHOTOS - Aleksandra Franiewska EDIT - Ja / Me 

 Checked scarf / Szal, Grey sewater / szary sweter, Leggings / legginsy - Mango - (2014) // Bag / torebka - Zara (2013) // Sneakers / buty - Pull&Bear (2013) Headphones / Słuchawki - Philips (2014)



niedziela, 23 listopada 2014

Cosmetics and Reviews: Chocolate nails - Essie Little Brown Dess

Odkąd zobaczyłam na jednej ze stron Vogue że manicure w odcieniach czekolady będzie hitem sezonu jesień zima, od razu przypomniałam sobie o lakierze Essie który kupiłam dwa lata temu, a mianowicie "Little Brown Dress" to taka odmiana od "Little Black Dess" (mała czarna sukienka - kojarzona z klasyką a także jest popularniejsza od brązowej) taka pomieszana nazwa była za pewne celowa, ponieważ ten odcień wygląda PRAWIE JAK CZERŃ - jest nie jest tak chłodny jak klasyczna czerń, a przez to niesamowicie elegancki <3 Po prostu go uwielbiam, także za to, że przepięknie błyszczy (ubóstwiam błyszczące wykończenie manicure'u) Jak zapewne wiecie czekolada poprawia nastrój,pomaga w wytwarzaniu endorfin - hormonów szczęścia, najlepiej wybierać gorzką z dużą zawartością kakao (magnez i żelazo) ja fazę na czekoladę mam odkąd tylko przestało mocno świecić słońce, a dni stały sie pochmurne. Czasem można sobie pozwolić na taką słodką poprawę humoru ;) i dlatego właśnie kupiłam ostatnio taką mini książkę ze słodkimi przepisami CZEKOLADA - 30 SMAKOWITYCH PRZEPISÓW - EDITH BAYLEY książka posiada łatwe przepisy na nieskomplikowane desery, oraz piękne fotografie. Ciekawym dodatkiem jest możliwość skanowania kodów QR (jeśli macie taką aplikację) dzieki temu lista zakupów wyświetla się. Wam po przeskanowaniu odpowiedniego kodu, ba każdej ze stron, sprawia to, że nie trzeba przepisywać listy zakupów na kartkę. Ja jeszcze nic nie piekłam z tej książki ale zbliżają się andrzejki, więc być może coś"stworzę" :) Miłej niedzieli:)


Little Brown Dress - 728