niedziela, 30 września 2012

M-A-C Marylin Monroe The Black Sitting

Nowa kolekcja makijażu MAC sygnowana ikoną lat 50 – Marylin Monroe . Kolekcja składa się z kilku odcieni szminek, kredek do ust, kredek oraz eyelinerów do powiek, pudrów, różów, błyszczyków, cieni do powiek, wszystko jest zachowane w klasycznej kolorystyce, bez udziwnień. W piątek udałam się do salonu MAC w Złotych Tarasach z chęcią zakupienia już czegoś ale zostałam zapewniona że na kolekcję musze poczekać do 1.10.2012 ale,ale… zostałam również zaproszona na przedpremierowy pokaz makijażu tejże kolekcji dziś w Złotych Tarasach o godzinie 18:00. Jeśli ktoś z Was chciałby , oczywiście także może się tam pojawić.  Z kolekcji której część pokazuję poniżej, najchętniej wybrałabym dla siebie czerwoną szminkę, tej jesieni chciałabym się przekonać do czegoś mocniejszego na ustach, mam nadzieję że makijażyści MAC chętnie pomogą w doborze odpowiedniego odcienia z czym zawsze mam problem.
 Każdy egzemplarz kosmetyku  ozdobiony jest oryginalnym podpisem – autografem Marylin, a zdjęcia które widnieją na opakowaniach pochodzą z legendarnej sesji z 1956 roku , zrobionej przez Milton’a Greene’a zwanej „The Black Sitting” – ponieważ uwielbiam sesje b&w po prostu jestem zaczarowana urokiem Marylin oraz całą koncepcja tej kolecji, która jest taka jak Marylin, subtelna i kobieca.
A Wy jakie macie odczucia, macie ochotę na jakiś egzemplarz?

















czwartek, 27 września 2012

Cosmetic Haul September


Cieszę się że wreszcie udało mi się zrobić kosmetycznego posta.
Poniżej ( i powyżej ) znajdują się moje kosmetyczne nowości. zacznę może od tych mniej trafionych do których niestety należy płyn Ziaja ze zdjęcia tytułowego :P dlaczego dostał nagrodę Instyle? - Nie wiem, i chyba się nie dowiem, jest paskudny, najgorszy płyn do demakijażu jaki kiedykolwiek przyszło mi używać, i nie jest to tylko moja opinia. Tusz schodzi z rzęs tak, jakby się kruszył a nie rozpuszczał i schodził ładnie na waciku, przez to zmywanie oczu to jedno wielkie tarcie, żeby coś w ogóle zmyć.

Peeling perfecta - KWC według portalu wizaż, najwyraźniej stanie się też moim KWC, idealnie wygładza buźkę, grudki dobrze się zmywają, cera jest dobrze oczyszczona i gładka. Nie lubię kosmetyków w saszetkach ale ten peeling warto kupować w takiej formie (nie widziałam pełnowymiarowego kosmetyku) a kupując saszetkę mamy zawsze świeży produkt.

Krem Siquens do cery tłustej, nie będę się juz rozpisywać o właściwościach tego kremu, napiszę tylko że raz na wiele lat udaje mi sie 'wymęczyć' cały krem do twarzy z racji tego że moja skóra bardzo szybko się przyzywczaja do kremu i albo A - krem przestaje działać albo B - pogarsza mi się stan cery. Tutaj było na odwrót, uczucie nawilżenia przez dłuuuugi czas, poprawa stanu cery, dużo mniej zaskórników (spowodowanych zablokowaniem ujść gruczołów łojowych), pryszcze sie pojawiały ale pryszcz to nie to samo co zaskórnik który zazwyczaj jest spowodowany złą pielegnacją. Nie zmiejszył błyszczenia na tyle żeby się go pozbyć całkowicie ale widziałam poprawę stanu cery, wyrównanie kolorytu, wygładzenie, skończył mi się jakieś 2 tyg. temu i widzę OGROMNĄ różnice w stanie mojej cery na minus. Oceniam teraz krem który kupiłam już jakiś czas temu, ale prawdopodobnie jutro kupię nowy egzemplarz dlatego dodaję go jeszcze jako zakup wrześniowy. Zastanawiam się jeszcze czemu te kremy maja tak słaby PR w Polsce bo są naprawdę dobre, najważniejszym dowodem dla mnie podczas jego używania było to że mogłam wyjść z domu bez podkładu i czułam się ładnie:) obecnie, jeśli Was to interesuje wyglądam (a zwłaszcza dziś) jakbym odstała w twarz deską z gwoździami... :/ lub jak kto woli z ćwiekami :P ( wersja dla fashionistek) haha :P

 I (niżej)zastępnik wstrętnej ZIAJI czyli NIVEA VISAGE świetny płyn, świetnie spełnia swoją funkcję, a jego zapach przypomina mi dom mojej babci:) jakoś tak:)

Druga i ostatnia klapa czyli Phisiogel krem-ktory-nie-zapycha-porów, jak on nie zapycha to ja jestem Matka Teresa z Kalkuty, chciałam sobie zrekompensować brak Siquensa i teraz właśnie wyglądam tak jak pisałam wyżej, czyli deska, gwoździe albo ćwieki... ten krem był przeze mnie używany wieki temu czyli ok.8 lat, zmienili jego skład na 100%, nie wiem co on tam miał te wieki temu bo jeszcze wtedy nie miałam zdolności analizowania składu kosmetyków ale teraz to kiszka ostra, podejrzewam masło shea, ale do reszty ciała na pewno się nada, po prostu jest zbyt ciężki dla mnie.



Podkłady Bourjois seria 1,2,3 Perfect-Podkład ten jak sama nazwa wskazuje posiada w sobie 3 rodzaje pigmentów: żółte, różowe i zielone każdy ma inne zastosowanie. Najpierw kupiłam jaśniejszy odcień 52 Vanille który okazał się zbyt jasny do mojej jeszcze opalonej twarzy, ale zostawiłam sobie go do mieszania z ciemniejszym Maybelline z poprzedniego Haul'a , o dziwo uzupełniają się idealnie a ja mogę sama sobie przygotować odcień jaki potrzebuję :P



Sam podkład zawiera pochodne silikonów ale nie silikony same w sobie, nie zapycha mi porów a mam do tego tendencję. Wygładza, nawilża , całkiem nieźle się trzyma. Posiada wodnistą konsystencję, lekko tępą (?) chyba dlatego że jest beztłuszczowy i jest to podkład matujący, mat jest sprawdzony przez moją 'świetlistą' cerę :P


Oba odcienie (drugi to Light beide 53) maja żółty podton, dzięki czemu nadają się dla cery która ma tendencje do różowych niespodzianek w postaci pajączków(naczynek), nierównomiernego kolorytu, czy po prostu ciągłego zaczerwienienia.
Drugi kolor 53 Light beige - o jeden ton ciemniejszy - okazał się idealny!



Błyszczyk Bourjois effect 3D Coral Idyllic 52 piękny transparentny brzoskwiniowo - różowy błyszczyk z maciupeńkimi drobinkami:) Soczysty, i pachnie jak błyszczyki Diora :P czyli pięknie i apetycznie owocowo.


Essence Miami Roller Girl cień prasowany - trochę infantylna nazwa ale cień sam w sobie zrobił na mnie wrażenie! używam go codziennie jako podkład pod eyeliner lub kredkę lub cień lub... po prostu jako rozświetlacz kącików a nakładałam go nawet na nos w celu wymodelowania - ha!ha! kolor jest cudny! absolutnie mój ulubiony cień!


Szczotka z naturalnego włosia dzika do modelowania mojej grzywy:D
 
Perełki Essie - od lewej 'Who is the boss' oraz ' Masquerade belle'
 perełki PAESE numery poniżej, 151 to złota zieleń a 150 to złoto,miedziano, zielonkawy kolor podobny do lakieru CHANEL peridot.




No to by było na tyle, rozpisałam się trochę, nie wiem, czy ktoś to w ogóle przeczyta ale cóż, miło mi było, papa:)













wtorek, 25 września 2012

Roccobarocco


Czerwony żakiet z wczorajszego posta w akcji! Nie jest to może najmodniejszy w tym sezonie burgund, ale moim zdaniem czerwone ciuchy tak samo jak czarne nie wychodzą z mody nigdy! Z kremowym t-shirtem tworzą wręcz perfekcyjną kombinację kolorów. W ostatnim roku zaczęłam porządkować swoją szafę pod względem kolorystycznym, przybyło mi sporo czerwonych ciuchów które mogę dowolnie miksować właśnie z ulubioną czernią. Ogólnie przekonuję się do kolorów, czerwień jest piękna we wszystkich swoich odcieniach, a faktura tego żakietu składa się z kilku, co czyni go jeszcze ciekawszym.
Spodnie a'la skóra (te są bardzo grube) 'podkręcają' wszystko ale mogły by być tu także zwykłe czarne dżinsy lub leggi. Cała stylizacja przypomina mi pokazy Balmain, które są zawsze rockowo - barokowe <3.


Red wool jacket from yesterday post in action! Perhaps this is not super fashionable bugundy colour in this season but in my opinion red clothes are never go off from fashion! So as black. With creamy tee create a perfect colour combination. Red colour is beautiful in many shades, and fabric of this jacket is made from few. Whole styling remind me Balmain fashion shows, which are rocky - baroque <3.
















Jacket / zakiet / faux leather trousers / spodnie ze sztucznej skóry / tee / koszulka - Zara bracelets / bransoletki - DIY shoes / buty - Marc by Marc Jacobs (old,old,old) sunglases / oksy - Vintage
Nailpolish - Essie "Who is the boss"